Subskrybuj

Niewinni! Im bardziej prokuratura szukała dowodów, tym bardziej ich nie było [WYROK W SPRAWIE PIĄTKI Z HAJNÓWKI]

18 minutes
593

🟩 Sąd uniewinnił pięcioro aktywistów, niosących pomoc humanitarną na granicy polsko-białoruskiej. W uzasadnieniu sędzia Adam Rodakowski zmiażdżył wysiłki prokuratury, usiłującej przypisać ratownikom łamanie prawa i powiedział: „Niegodzący się na zastany stan rzeczy zmieniają świat”.

Doceń pracę dziennikarki, kliknij w baner i postaw kawę.

W poniedziałek, 8 września, od rana pod budynkiem Sądu Rejonowego w Białymstoku trwała demonstracja wsparcia dla oskarżonej piątki, a w środku, na sali rozpraw – niejawna część mów końcowych w głośnym procesie (przeniesionym tu z sądu w Hajnówce ze względu na obszerną salę, zdolną pomieścić publiczność i media). Wreszcie o godz. 10:30 sędzia ogłosił wyrok uniewinniający wszystkich oskarżonych. Odczytywanie wyroku na moment przerwały oklaski i okrzyki radości, aż sędzia przywołał publiczność do porządku, przypominając o powadze sądu. Orzeczenie jest nieprawomocne.

Siedmioro dzieci, noc i uczynki miłosierdzia

Prokuratura Rejonowa w Hajnówce oskarżyła pięć osób o ułatwianie pobytu cudzoziemców na terytorium RP wbrew przepisom, poprzez przekazanie im jedzenia, picia, śpiworów, udzielenie schronienia i transportu. W trakcie procesu sugerowała zmianę kwalifikacji prawnej i opisu czynu na organizację nielegalnego przekraczania granicy, czyli przemyt ludzi. Przed niespełna tygodniem w swoim stanowisku końcowym prokurator Magdalena Rutyna z Prokuratury Rejonowej w Hajnówce żądała dla każdego z oskarżonych 1 roku i 4 miesięcy pozbawienia wolności. Mówiła:

– Materiał zgromadzony w sprawie potwierdza sprawstwo oskarżonych w organizacji nielegalnego przekraczania granicy z Republiki Białorusi do Rzeczpospolitej Polskiej, ale również organizację nielegalnego przekraczania granic wewnętrznych Unii Europejskiej.

Przypisywała ratownikom humanitarnym „konspiracyjny charakter działalności”, „posługiwanie się zaszyfrowanym językiem”, „działanie w ramach zorganizowanej struktury i określonego podziału ról”. A podejmując próbę określenia ich motywacji, wskazywała na „chęć wyrażenia sprzeciwu wobec obowiązującej polityki migracyjnej”.

– Ich działania miały charakter antypaństwowy i antysystemowy – przekonywała prokurator Rutyna.

Popierająca oskarżyciela organizacja Ordo Iuris poszła dalej, dopuszczając „ograniczenie praw i wolności obywateli celem ochrony niepodległości państwa i nienaruszalności jego terytorium”.

Mowy końcowe oskarżonych, ich obrońcy Radosława Baszuka i przedstawicieli organizacji społecznych, które przystąpiły do procesu, przejdą do historii. Piątkę wspiera przede wszystkim Helsińska Fundacja Praw Człowieka i Kolektyw Szpila.

Mecenas Baszuk nie tylko rozłożył na czynniki pierwsze konstrukcję odpowiedzialności karnej w kontekście uzyskania korzyści osobistej – tak, aby nawet prokuratura zrozumiała, ale też dobitnie opisał stan faktyczny:

„Dwoje rodziców w wieku 38 lat i siedmioro towarzyszących im dzieci w wieku od dwóch do 16 lat. I Egipcjanin w wieku lat 25, który się do nich przyłączył. (…) Nawiązanie kontaktu z organizacją nastąpiło z tego powodu, że przemytnik był zbyt daleko i nie miał ochoty podjeżdżać w pobliże granicy. Zgubiono plecak z jedzeniem. Dzieci, noc, bagna. Sprawdziłem, w tych dniach w tym rejonie temperatura wahała się od minus 2 stopni w nocy do plus 10 w dzień”.

Mecenas Baszuk mówił:

– Wtedy w nocy, w lesie, w marcu 2022 roku oskarżeni stosowali Konstytucję wprost: godność człowieka i obowiązek solidarności z nim. A jeżeli kogoś to nie przekonuje, to pozwolę sobie zacytować fragment z innego dzieła: „Uczynki miłosierdzia co do ciała polegają zwłaszcza na tym, by głodnych nakarmić, bezdomnym dach nad głową dać, nagich przyodziać, chorych i więźniów nawiedzać, zaś umarłych grzebać” – Katechizm Kościoła Katolickiego.

„Wątpiący albo niegodzący się na zastany stan rzeczy zmieniają świat”

Dziś oskarżeni wchodzili do sądu pełni nadziei i optymizmu.

– Dzielność i odwaga jest wbudowana w społeczność, którą jesteśmy – mówiła Kamila.

A zebrani skandowali:

– Nigdy, przenigdy nie będziesz szła sama!

Jeszcze jako oskarżeni Mariusz, Kamila i Joanna przemawiali na demonstracji przed sądem (fot. Piotr Czaban)

Nie zawiedli się na wymiarze sprawiedliwości.

Po ogłoszeniu wyroku uniewinniającego sędzia Adam Rodakowski zaczął ustne uzasadnienie orzeczenia. Na początku podkreślił:

– Sąd uważa, że niezgoda na zastany stan rzeczy, posiadanie wątpliwości, spór o wartości zawsze prowadzą do rozwoju. Wątpiący albo niegodzący się na zastany stan rzeczy zmieniają świat. Oczywiście wątpić trzeba z sensem i tych wątpiących z sensem nie jest tak wielu, a prawdę mówiąc zupełnie mało. Ale tylko ci zmieniają świat.

Zastosował analogię:

– Z tą niezgodą na zastaną rzeczywistość jest trochę jak z historią malarstwa. Gdyby nie ona, nie byłoby ani malarstwa flamandzkiego, ani impresjonizmu… Do dzisiaj tkwilibyśmy w malarstwie figuratywnym, a może i jeszcze bez perspektywy.

I przypomniał:

– Pamiętajmy też o zasadzie „głęboko się z tobą nie zgadzam, ale poświęcę wszystko, abyś mógł swoje poglądy głosić”.

Sędzia Adam Rodakowski ogłasza wyrok w Procesie Piątki (fot. Piotr Czaban)

Nie ma dowodów, nie ma korzyści, nie ma przestępstwa

Dalej sędzia Rodakowski rozbił w puch akt oskarżenia, nie odwołując się do systemu wartości, ale do samej tylko logiki prawniczej.

– Mimo tego, że stanowiska stron były wygłaszane przez większość dnia, to o dowodach prawie żeśmy nie słyszeli na tej sali. Jakoś stało się tak, że dowody nam tu umknęły, uciekły gdzieś w cień – zwrócił uwagę oskarżycielowi, na którym spoczywa obowiązek udowodnienia winy.

Wskazywał, że pięć osób zostało oskarżonych o konkretny czyn z art. 264a kk. Jego sprawcą może być tylko ten, kto dopuszcza się określonego zachowania w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej. Konstrukcja aktu oskarżenia opiera się na założeniu, że oskarżeni dopuścili się zarzuconego im czynu, czyli umożliwili pobyt obcokrajowcom w celu osiągnięcia korzyści osobistej, ale nie dla siebie, tylko dla tychże cudzoziemców, którzy w sposób nieuregulowany przekroczyli granicę.

Sędzia dowodził, że art. 115 par. 4 kk mówi co prawda, że korzyścią majątkową lub osobistą jest zarówno korzyść dla siebie, jak i dla kogoś innego, jednakże biorąc pod uwagę, że sformułowanie gramatyczne art. 264a pozostawia wątpliwość, czy korzyść osobista może dotyczyć również osoby, która jest beneficjentem, powstaje pytanie, czy sprawca może popełniać przestępstwo w sytuacji, gdy sam nie osiąga korzyści ani materialnej, ani osobistej? Oskarżenie przyjęło, że można.

Jednak sędzia uznał, że gdyby przyjąć takie rozumienie, to każdy obcokrajowiec, który dociera na terytorium Polski/Unii Europejskiej, osiąga korzyść osobistą – bo przecież chce się tutaj znaleźć. Więc każdy, kto mu pomaga, popełnia czyn zabroniony.

– Doszlibyśmy wtedy do wykładni prawotwórczej, która jest zabroniona – zwrócił uwagę sędzia Rodakowski.

I spuentował:

– Żeby popełnić to przestępstwo, korzyści osobistej nie może osiągnąć wyłącznie cudzoziemiec; musi być to korzyść pomagającego. W sytuacji niniejszej sprawy nie mamy takiej korzyści – ani majątkowej, ani osobistej – po stronie żadnego z oskarżonych.

Moment ogłoszenia wyroku w Procesie Piatki (fot. Piotr Czaban)

Marginalnie o dowodach

Sąd przyznał, że rozważał kwalifikację z art. 264 § 3 k.k., czyli organizowania nielegalnego przekraczania granic, dlatego nie umorzył postępowania jeszcze przed rozprawą. W tym kontekście tłumaczył:

– Sąd nie działa w próżni prawnej. Może rozpocząć proces dopiero w chwili, gdy oskarżyciel przedłoży skargę i rozstrzyga procesowo wyłącznie w granicach skargi. Sąd może, mając czyn, który otrzymał do rozstrzygnięcia, opisać go inaczej, może zmienić nawet jego kwalifikację prawną. Ale musi trzymać się zdarzenia historycznego.

Prokurator wnosił o uznanie oskarżonych winnymi organizowania nielegalnego przekraczania granicy, natomiast sąd rozważał możliwość udzielenia przez oskarżonych pomocnictwa do tego organizowania nielegalnego przekraczania granicy. Tyle że nie znalazł na to żadnych dowodów.

– O wielu rzeczach była mowa na tej sali, ale o dowodach to tak stosunkowo marginalnie – wypunktował raz jeszcze sędzia Rodakowski.

I odniósł się do przedstawionych dowodów. Świadkowie mówili, że przekroczyli granicę z udziałem służb białoruskich, które przecięły druty [wówczas jeszcze nie była wybudowana zapora – red.]. Ojciec kurdyjskiej rodziny dostał na telefon lokalizację od jakiegoś człowieka – Kurda z Erbilu, mieszkającego w Niemczech – i w jej kierunku się przemieszkali. A raczej próbowali, bo na bagnach, w lesie, z malutkimi dziećmi na rękach, pokonywali bardzo małe odcinki. Przemytnik, z którym się kontaktowali, wykluczył, że po nich przyjedzie. Znajdował się 20 km dalej i kazał im dojść do siebie. Dopiero wtedy skontaktowali się z „paniami z organizacji pomocowej”. Do lasu przywiozły im jedzenie, picie, śpiwory i ubrania. I rzeczywiście zabrały do samochodów.

Sędzia w uzasadnieniu podkreślił, że cudzoziemcy nie mieli zorganizowanego transportu po stronie polskiej, jedyne co chcieli, to opuścić Białoruś. Nie mieli żadnej uzgodnionej trasy przejścia. Nie wiemy, kto był przemytnikiem i organizatorem. Wiemy za to, że organizacja pomocowa działa na zasadzie pogotowia ratunkowego. Z akt sprawy nie wynika, żeby istniały jakieś bliższe powiązania pomiędzy nią a przemytnikami, aby był to objęty wspólnym zamiarem wspólny proceder.

Sędzia mnożył pytania dotyczące transportu Kurdów i Egipcjanina: w jakie miejsce i w jakim celu przewożeni byli przez oskarżonych; czy byli przewożeni z miejsca, do którego dostarczył ich przemytnik; czy z miejsca, gdzie oskarżeni ich znaleźli, czy z miejsca, w którym sami ich umieścili; i dokąd; do miejsca wskazanego przez jakiegoś organizatora?

– Na wszystkie te pytania odpowiedzi brzmią albo „nie”, albo „nie wiemy” – padła konkluzja.

Według świadka – ojca rodziny – mieli zostać przewiezieni „w głąb Polski” i miało to zająć około 40 minut. Jak stwierdził sąd, wcale nie musiało być to w rejon granicy zachodniej. I wcale nie musiało to być oczekiwanie na kolejny etap przerzutu, o czym świadczą zeznania świadka Kamila Syllera, który zawiózł Kurdów do Komendy Powiatowej Policji w Bielsku Podlaskim.

Sędzia Rodakowski przypomniał jeden ze swoich własnych wyroków, gdzie powołał się na stanowisko Sądu Najwyższego, dające podwaliny pod opisanie czynu organizowania nielegalnego przekraczania granicy. Nie musi sprowadzać się ono wyłącznie do starań o zapewnienie samego fizycznego przekroczenia granicy; może dotyczyć też starań o zapewnienie miejsc przechowywania lub środków przewozu – jeśli jest wynikiem złożonego wcześniej przyrzeczenia. Czyli przyłączenie się do procesu organizowania musi być objęte przyrzeczeniem i świadomością całego procederu.

W zakresie czwórki oskarżonych owo organizowanie miałoby odbywać się na Drodze Narewkowskiej w ciągu około 40 minut. Miałoby odbywać się dla wszystkich dziesięciu cudzoziemców, ale przewozili tylko trzech.

– Przyznam, że nie za bardzo trafiam za logiką takiego opisu zdarzenia – powiedział sędzia.

I powtórzył:

– W tej sprawie absolutnie nie ma dowodów na to, żeby opisać zdarzenie jako organizowanie nielegalnego przekroczenia granicy. Nikt nie przedstawia dowodów na bezpośredni związek, na to, że były jakieś kontakty z przemytnikiem, że były płatności czy polecenia. Jest szereg dowodów w sprawie, które opisują jakąś rzeczywistość w marcu 2022 roku, ale nigdzie nie jest wykazane, w jakiej dacie, kto się z kim kontaktuje, czego dotyczą kontakty i jaki one mają związek z czynami objętymi aktem oskarżenia albo postulowanym przez oskarżyciela.

Co zatem jest w tej sprawie? Są dowody na to, że oskarżeni ułatwiali pobyt na terytorium RP tej rodzinie i Egipcjaninowi. A dlaczego są uniewinnieni? Bo nikt nie przedstawił dowodów, że robili to w celu osiągnięcia korzyści osobistej, dla siebie.

Sędzia przyznał też, że wydaje się, że w pewnym momencie prokuratura także to dostrzegła i dlatego próbowała zmienić zarzuty.

– Prokurator stanął przed ewentualnością dekompletacji znamion czynu, stąd zdaniem sądu wnioski o organizowanie nielegalnego przekraczania granicy – przypuszcza sędzia.

Podkreślił, że dowody takie jak dysk czy znaleziony w aucie kierowcy telefon – które chciała jeszcze dłużej analizować prokuratura – znane są od początku, postępowanie toczyło się trzy i pół roku, śledztwo było przedłużane pięciokrotnie, a strony mają prawo do rozstrzygnięcia „w rozsądnym terminie”.

– Sąd miał wrażenie, że w tej sprawie jest trochę jak w powieści Alana Alexandra Milne’a Kubuś Puchatek – powiedział sędzia Rodakowski. I sparafrazował cytat: – Czym bardziej prokurator szukał dowodów, tym bardziej ich nie było.

Prokurator Magdalena Rutyna słucha uzasadnienia wyroku w Procesie Piątki (fot. Piotr Czaban)

Godność człowieka a ochrona granic zgodnie z prawem

Sąd nie umarzał postępowania, bo badał jeszcze opcję, czy nie powinien zmienić opisu czynu Ewie Moroz-Keczyńskiej. W przeciwieństwie do pozostałej czwórki, ona nie miała najpierw postawionego zarzutu z art. 264 § 3 k.k., czyli organizowania przerzutu ludzi, a potem 264a, czyli umożliwiania pobytu, tylko od samego początku zarzut dotyczył art. 264a. Jej sytuacja procesowa jest też nieco odmienna – ona mieszka na tym terenie i „specjalnie nie szukała tych cudzoziemców, oni po prostu znaleźli się w jej otoczeniu”. A w związku z tym, że na nich trafiła, dostarczała im pożywienie i ubrania podczas pobytu w lesie, udzielała schronienia i odpoczynku.

– Moglibyśmy w ogóle tych kwestii nie analizować, z racji że nie są czynnościami, które byłyby wykonywane w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej. Ale jednak istota tej sprawy nakazuje, aby wskazać, że każda z tych czynności może być traktowana albo jako ratująca życie, albo jako pomocnictwo do dalszego etapu w drodze. To wszystko zależy od kontekstu i tego, jaki materiał dowodowy jest zgromadzony – powiedział sędzia. – Sąd nie wyobraża sobie, żeby czynność, której jedynym celem jest ratowanie życia albo zdrowia, mogła być karana.

W tym momencie sędzia zacytował regulacje polskiej Konstytucji dotyczące prawa korzystania z wolności i praw konstytucyjnych, przysługujące każdej osobie znajdującej się pod władzą RP oraz zapewnienia każdemu człowiekowi prawnej ochrony życia. Odczytał też preambułę Konstytucji RP (był to ukłon w stronę obrony, która także na nią się powoływała) – słowa o dbaniu o zachowanie przyrodzonej godności człowieka, jego prawa do wolności i obowiązku oraz solidarności z innymi.

Odnosząc się natomiast do sugestii prokuratury, że obecność mediów i publiczności może wpłynąć na orzeczenie, sędzia poinformował, że do Sądu w Hajnówce wpłynęło w ostatnich trzech latach około 300 spraw, które dotyczyły nielegalnego przekraczania granicy i spośród nich około stu on sam rozstrzygał.

– Ale w każdej z tych spraw była łączność podmiotowa, bezpośrednia pomiędzy organizatorem a osobą, która przyjeżdżała na granicę. W czterech przypadkach sąd uznał, że udostępnianie transportu jest ułatwianiem pobytu na terytorium RP. W każdym przypadku osoba osiągnęła korzyść majątkową – robiła to za pieniądze, albo osobistą – wskazywał sędzia. – Nasza granica, granica Unii Europejskiej na wschodzie, musi być chroniona, ale musimy tego dokonywać zgodnie z obowiązującym stanem prawnym, ukształtowanym i utrwalonym. Nie wystarczy, że Parlament wyda ustawę i to zamyka sprawę. Nie. Musimy postępować zgodnie z obowiązującym i ukształtowanym stanem prawnym, to znaczy że regulacje, które wychodzą z prawa krajowego, muszą być po pierwsze zgodne z ich wzorcem konstytucyjnym, a po drugie – z prawem unijnym. O czym boleśnie przekonał się ostatnio rząd Giorgii Meloni, którego decyzje o lokowaniu migrantów w Albanii zostały podważone przez Sąd Najwyższy Republiki Włoskiej.

Sędzia poświęcił też w uzasadnieniu wyroku czas sformułowaniu „wbrew przepisom” dotyczącemu przekraczania granicy w sposób nieuregulowany, powołując się na skargi i rozstrzygnięcia Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w związku z fizycznym uniemożliwianiem przyjmowania wniosków o ochronę międzynarodową.

– Jeżeli mamy taką sytuację, to dużym wątpliwościom należy poddać, czy można mówić, że cudzoziemiec przebywa na terytorium Polski wbrew przepisom – powiedział.

– Tak, nielegalna imigracja musi być powstrzymywana i ścigana. To zjawisko nie może być bez kontroli. Ale ta kontrola i powstrzymywanie muszą się opierać na regulacjach zgodnych z systemem prawnym Unii Europejskiej – mówił sędzia Adam Rodakowski.

I jeszcze raz podkreślił:

– Być może materiały dowodowe w tej sprawie dają asumpt do przyjęcia jakiejś wersji okoliczności, że oskarżeni mogli popełnić jakieś czyny zabronione. Ale jeżeli na kanwie tych dowodów ma być sformułowana jakakolwiek skarga, to najpierw te dowody trzeba zebrać, poprawnie je ocenić, a potem wnieść i utrzymać przed sądem akt oskarżenia. W tej sprawie materiał dowodowy nie daje przesłanek do przyjęcia, że oskarżeni są winni.

Po ogłoszeniu wyroku Piątka przed sądem solidaryzowała się z Palestyńczykami (fot. Piotr Czaban)

Pomoc humanitarna jest i będzie legalna

Piątka z Hajnówki opuszczała salę rozpraw w burzy oklasków zebranych. Przed ich rozprawą, na demonstracji, padały słowa solidarności z zatrzymaną aktywistką Pussy Riot, a po rozprawie – z Palestynkami i Palestyńczykami. Czuć było atmosferę święta. Entuzjazm wybrzmiewa też w komentarzach obrońców praw człowieka.

– Dzisiejszy wyrok to wielkie zwycięstwo sprawiedliwości. Sąd jasno powiedział, że działania oskarżonych nie były przestępstwem. Wyrok jest bardzo ważny, ponieważ wbrew narracji polityków pokazuje, że pomoc humanitarna jest i będzie legalna. Mamy nadzieję, że wyrok ten stanie się ostateczny i będzie ważnym drogowskazem również w innych postępowaniach w Polsce i Europie dotyczących kryminalizowania pomocy humanitarnej – komentuje adwokat Jarosław Jagura, prawnik Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, która razem z Kolektywem Szpila wspiera prawnie osoby udzielające pomocy humanitarnej.

– W uzasadnieniu sąd z uwagą przeanalizował każdy aspekt sprawy Piątki. Podkreślił brak jakichkolwiek dowodów na organizowanie nielegalnego przekraczania granicy czy ułatwianie pobytu dla korzyści osobistej czy majątkowej. Sąd podzielił stanowisko obrony i organizacji społecznych, że korzyść osobista, o której mowa w art. 264a k.k., nie może być korzyścią osiąganą przez beneficjenta pomocy, gdyż byłoby to nielogiczne i niezgodne z podstawowymi zasadami wykładni prawa. Co ważne, sąd poddał też w wątpliwość to, czy w kontekście osób w drodze, którym uniemożliwiono złożenie wniosku o ochronę międzynarodową, można mówić o przebywaniu na terenie RP wbrew przepisom. To bardzo ważny wyrok, przywracający nadzieję, że pomoc humanitarna nie będzie karana, a przynajmniej – że próby jej kryminalizacji nie będą podejmowane tak często – komentuje adw. Karolina Gierdal z Kolektywu Szpila.

Niestety, sprawa Piątki nie jest jedyną w prokuraturach i przed sądami. Przed Sądem Rejonowym w Białymstoku toczy się sprawa Bartka, który starał się zapobiec wywózce do Białorusi wycieńczonego Somalijczyka, a został oskarżony o wywieranie wpływu na działania funkcjonariuszy Straży Granicznej. Następna rozprawa została wyznaczona na 19 września (godz. 9, sala III), wtedy strony zaprezentują swoje stanowiska końcowe i może zostać ogłoszony wyrok.

Stawiając Joannie Klimowicz wirtualną kawę, stawiasz na niezależne dziennikarstwo

Jeszcze dzisiaj na kanale YouTube “Czaban robi raban” pojawi się relacja wideo z ogłoszenia wyroku w Procesie Piątki.