„Tutaj ludzi zabija się po cichu. Śmierć jest mniej spektakularna”
– Jak będzie trzeba, pójdę do lasu. Służby nie są w stanie mnie skrzywdzić – mówi mieszkanka pogranicza.
Przez rok spała ze słuchawką w uchu, żeby nie przegapić sygnału z lasu z prośbą o pomoc. Wraz z przyjaciółmi uratowała przed wywózką, śmiercią więcej niż tysiąc ludzi. Chociaż sama woli mówić, że to była tylko pomoc. Że nie jest bohaterką.
Za swoje poświęcenie zapłaciła wysoką cenę. – Łapanka, wywózka, transporterka. To nam zryło psychikę i zostanie na zawsze.
Poznaliśmy się na początku kryzysu humanitarnego przy granicy z Białorusią. To od niej dostałem pierwszy profesjonalny pakiet pomocowy, z którym sam poszedłem do lasu.
Dopiero po roku znajomości zgodziła się na ten wywiad. Przez kolejne pięć miesięcy czekałem aż pozwoli opublikować naszą rozmowę.
Dbając o bezpieczeństwo ludzi w lesie, chce pozostać anonimowa. Dzięki temu może też swobodnie i szczerze opowiedzieć o swoich przeżyciach.
🔹Wideo mogłem zrealizować dzięki wsparciu moich Patronów. Szczegóły na stronie: https://patronite.pl/czabanrobiraban