Ruletka na przejściu w Terespolu / „Pomogliśmy 145 osobom”
Rodzina z Sudanu została wpuszczona przy drugim podejściu. Etiopczyk także. Co za szczęście i ulga dla nich! Ale chłopaka z Darfuru już z nimi nie było. Nie mógł próbować drugi raz, bo jego wiza wyjazdowa była ważna bardzo krótko, tylko do północy 7.01. Musiał wrócić do Mińska i znów się tam ukrywa. W Mińsku są teraz intensywne naloty, bo zbliżają się wybory. Każdego dnia ktoś jest wyłapywany i osadzany w areszcie deportacyjnym.
Białoruś bez skrupułów
Tak, Białoruś deportuje do Sudanu, w którym wojna domowa osiągnęła poziom ludobójstwa, nie mają z tym problemu. Tak samo jak nie mają problemu z deportami do Jemenu, Somalii, Etiopii czy Erytrei. Lub wyrzucaniem ludzi do lasu na granicy z Rosją.
Tak jak Terespol nie ma problemu z odgrywaniem tego samego scenariusza raz po raz. Funkcjonariusze wypychają ludzi proszących o ochronę i tłumaczą publicznie, że nie prosili. My robimy szum. Ludzie, o ile mogą, idą jeszcze raz i proszą o ochronę dokładnie tak samo, jak to robili za pierwszym razem. I wtedy już są wpuszczani. Sekwencja ruchów przewidywalna w skutku. Tylko po co? Po co to wszystko i dlaczego?
Dlaczego nie mogli zostać usłyszani za pierwszym razem? Dlaczego oni zostali wypchnięci, a następnego dnia inna nasza rodzina z dziećmi w podobnym wieku weszła bez problemu? Dlaczego dziś dwie kolejne osoby zostały wpuszczone szybko i sprawnie? Jakie są zasady tej ruletki? I czy w ogóle są jakieś? Może to tylko kwestia humoru kierownika zmiany? I innych, którzy będą akurat w pracy?
Bo przecież wachlarz zachowań funkcjonariuszy też jest szeroki: raz grożą bronią maszynową i puszczają wiąchę na do widzenia, a innym razem z uśmiechem mówią „good luck”. Znamy sekwencje ruchów i wiemy, co robić. Ale kto zrekompensuje tym ludziom cierpienie?
Ten strach i płacz, gdy są wypychani? Konieczność ukrywania się dla tych, którym skończy się wiza exit? Kto zrekompensuje cierpienie dziewczynie uciekającej przed Al-Shabbab, wypchniętej w maju, którą później Białoruś deportowała do Somalii?
Od początku roku 2024 pomogliśmy złożyć wnioski o ochronę międzynarodową w Terespolu 145 osobom. Większość z nich to kobiety i dzieci. 20 procent z nich doświadczyło pushbacku w Terespolu. Wśród wypchniętych były kobiety, dzieci, osoby niepełnosprawne umysłowo i na wózku, ofiary przemocy i tortur. Wszyscy, którzy próbowali po raz drugi, zostali wpuszczeni.
Z czterech osób, którym nie udało się próbować drugi raz, jedna została deportowana siłowo, a druga zmuszona do „dobrowolnego powrotu”. Dwie są nadal na Białorusi i się ukrywają. 145 osób. 145 osób w 37-milionowym kraju w rok. Co to jest za liczba?
145 osób i ogrom pracy nad każdą grupą tak, żeby nie została wypchnięta, żeby miała jakiekolwiek szanse. Wiemy, że są osoby, które próbują same, bez wsparcia, i wiemy, że są wypychane raz po raz. 145 osób wpuszczonych i setki próśb o pomoc od kolejnych, które znajdują się w dramatycznej sytuacji – kolejnych rodzin z dziećmi, kolejnych samotnych matek, ciężarnych kobiet, ofiar gwałtów, tortur, handlu ludźmi, ludzi niepełnosprawnych i chorych, uciekających przed nalotami lub z nakazem opuszczenia Białorusi w rękach.
Nie pomożemy wszystkim
Pomożemy bardzo nielicznym. Nie mamy takiej mocy, bo każda osoba wymaga sprawdzenia, jej historia wymaga analizy, a potem jest jeszcze bardzo dużo pracy, żeby ktoś mógł próbować. To znaczy, będziemy się starać pomóc, bo ostateczny wynik nie zależy od nas. Zależy od ruletki, szczęścia, koniunkcji gwiazd lub innych niejasnych czynników.
Ogrom wolontariackiej pracy i pomocy, którą udzielamy bezpłatnie. Po to, żeby najsłabsi nie musieli ryzykować życia w lesie. Żeby najsłabsi nie musieli kolejne miesiące ukrywać się, uciekać przed nalotami z mieszkania do mieszkania, tkwić bez jedzenia, leków, nadziei. Żeby nie musieli płacić grubych tysięcy dolarów szmuglerom, którzy chcą zarobić na ludzkim nieszczęściu.
Chcielibyśmy myśleć, że to możliwe, że przynajmniej dla garstki wybranych osób z najcięższymi przypadkami legalna droga przez jedyne otwarte z Białorusią przejście graniczne jest możliwa. I że nie musimy odgrywać teatru znanych sekwencji po to, żeby kolejna zdesperowana rodzina została łaskawie dopuszczona do procedur.
Tuż przed Sylwestrem kierownik zmiany w Terespolu złożył Jance Ochojskiej życzenia noworoczne, gdy dzwoniła poinformować o naszej grupie, stojącej wtedy na przejściu. Życzył dobrego roku i zapewniał, że taki będzie. No to niech będzie.
Niech na przejściu w Terespolu obowiązuje prawo – tak jak szczęśliwie udało się dziś, a nie okrutna ruletka.