Subskrybuj

Przejście graniczne w Terespolu. Jedni płaczą z radości, inni płaczą z rozpaczy

2 minutes
588

🟥 Myślałam, że podziękuję Straży Granicznej za to, że tym razem przyjęli ludzi proszących o ochronę, że postąpili zgodnie z prawem. Ale szloch dziewczyny po torturach, przemocy seksualnej, próbie otrucia, w wyniku której ma zniszczone zdrowie, burzy mi tę chęć.

Podsumowanie wczorajszych prób ratowania życia, zdrowia, przyszłości i godności na jedynym otwartym przejściu granicznym.

Pięć młodych osób, wypchniętych wczoraj na Białoruś (jedna z nich także dzień wcześniej), zostało dziś rano dopuszczonych do procedury. Za drugim i trzecim razem Bóg Terespol zezwolił im na to, by byli bezpieczni.

Ale później druga, czteroosobowa grupa nie miała już tyle szczęścia. Zlitował się nad ciężarną (wiadomo – życie poczęte), ale już nie nad ofiarą ciężkich tortur i dwójką przedstawicieli mniejszości somalijskiej w Etiopii, uciekających przed wojną.

Więc sytuacja jest taka jak zawsze – jedni płaczą z radości, inni płaczą z rozpaczy.

Artykuł miał być o podziękowaniu. Myślałam, że podziękuję Straży Granicznej za to, że tym razem przyjęli ludzi proszących o ochronę, że postąpili zgodnie z prawem.

Ale szloch dziewczyny po torturach, przemocy seksualnej, próbie otrucia, w wyniku której ma zniszczone zdrowie, burzy mi tę chęć.

Podziękuję za to tej dziewczynie. Napisała nam właśnie, że gdy samochód zawracał przez most, chciała z tego mostu skoczyć. Chciała zakończyć to cierpienie. Wolała skoczyć, niż być odesłana.

Dziękuję Ci, kochana dziewczyno, że nie skoczyłaś. Dzisiaj pojedziesz jeszcze raz – może trafisz na innych funkcjonariuszy, może zobaczą Twoje blizny, może usłyszą Twoje słowa.

Może się uda.

Póki żyjesz, jest nadzieja – najbardziej trwała z sił na tym świecie.

Autorka tekstu – Małgorzata Rycharska jest działaczką humanitarną Hope and Humanity Poland oraz dziennikarką redakcji „Czaban Robi Raban”. 

Tu możesz wesprzeć  humanitarne działania na rzecz uchodźców i migrantówzrzutka dla Ludzi po przejściach.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *