Subskrybuj

Klimat [także] pisze naszą historię

13 minutes
128

🟥 Czy można powiedzieć, że klimat pisał historię? Nie tylko jako tło, ale jako ukryty motor przemian cywilizacyjnych? Przez wieki panowało przekonanie, że to ludzie — królowie, wodzowie, rewolucjoniści — kształtują bieg dziejów. A jednak coraz więcej badań pokazuje, że często to nie oni rozdają karty, lecz natura. Zmienność klimatu, choć pozornie niezauważalna, niejednokrotnie wyznaczała rytm migracji, wojen i upadków imperiów.

Doceń pracę autora, kliknij w baner i postaw mu kawę

Historia zna wiele momentów, w których drobna zmiana temperatury czy opadów wywoływała lawinę wydarzeń o skali globalnej. XVII wiek to epoka kataklizmów, rewolucji i wojny trzydziestoletniej, ale też czas tzw. Małej Epoki Lodowej. Ochłodzenie klimatu obniżyło plony, wywołało głód i społeczne niepokoje. Geoffrey Parker w monumentalnym dziele „Globalny kryzys. Wojna, zmiany klimatyczne i katastrofa w XVII wieku” pokazał, że nie był to zbieg okoliczności — lecz logiczna konsekwencja zmiany klimatu.

Podobne wzorce znajdujemy wcześniej: około 2200 roku p.n.e. nagła i długotrwała susza w Mezopotamii zniszczyła cywilizację Akadów, pchając całe społeczności na południe, gdzie wybuchły wojny o wodę i ziemię. Równolegle, w dolinie Indusu, potężna cywilizacja miast Mohenjo Daro i Harappy zaczęła się rozpadać. Ślady archeologiczne wskazują na powolne opuszczanie miast, zmniejszanie się populacji i porzucanie systemów kanalizacyjnych i upraw. Paleoklimatyczne dane sugerują, że monsun osłabł na kilka stuleci, co sprawiło, że dolina Indusu przestała być żyzna. W efekcie ludność zaczęła migrować na wschód i południe, porzucając monumentalne miasta.

W epoce późnego brązu, około 1200 p.n.e., w całym basenie Morza Śródziemnego upadły potężne kultury: Mykeny, Hetyci, miasta-państwa Lewantu. Archeolodzy i klimatolodzy podejrzewają, że wieloletnie susze i nieurodzaje zainicjowały fale migracji Ludów Morza, które ostatecznie pogrzebały stary porządek.

Kilkaset lat później, w IV–V wieku naszej ery, nad Imperium Rzymskim zbierały się ciemne chmury. Gdy klimat w Azji Centralnej uległ ochłodzeniu i stepowe pastwiska wyschły, ludy koczownicze ruszyły na zachód. To właśnie pogarszające się warunki ekologiczne na stepach azjatyckich zmusiły Hunów do przemieszczenia się w stronę Europy. Ich najazd wypchnął kolejne plemiona germańskie na terytorium cesarstwa. Rzym nie upadł od jednego ciosu, został przeciążony falą ludzi, których wędrówkę zapoczątkował klimat.

Podobny mechanizm zadziałał w XIII wieku. Ochłodzenie i susze w Mongolii zmusiły plemiona do ekspansji. Według niektórych klimatologów okres ten charakteryzował się również zwiększoną zmiennością opadów, najpierw powodziami, potem suszami. To stworzyło warunki do militaryzacji społeczności pasterskich i ekspansji pod wodzą Czyngis-chana. Mongołowie nie najechali Europy z powodu ambicji politycznych, lecz dlatego, że warunki środowiskowe przestały im sprzyjać na własnym terytorium. W ten sposób historia świata — od Chin po Węgry — została przetworzona przez klimat, który kierował strumień ludzi ku nowym źródłom zasobów.

Kultura Majów też nie oparła się siłom klimatu. W wiekach VIII i IX naszej ery nastąpiły wieloletnie susze, które doprowadziły do porzucenia miast i osłabienia struktur władzy. W wielu przypadkach nie było jednej wojny, jednego wodza ani jednej idei — był klimat, który zmieniał wszystko.

Zmienność klimatu nie zabija bezpośrednio. Ale wywołuje efekty kaskadowe: spadek zasobów, niedobory żywności, konflikty o wodę, migracje. Współczesna socjologia i historia coraz częściej operują modelem, który zakłada, że klimat jest czynnikiem strukturalnym, niewidocznym, ale wszechobecnym, czymś, co zmienia reguły gry, w jakich działają społeczeństwa.

Kanadyjski badacz Thomas Homer-Dixon zauważył, że niedobory zasobów naturalnych często prowadzą do przemocy, szczególnie wtedy, gdy państwo nie potrafi odpowiednio zareagować. Peter Turchin posunął się dalej: stworzył model „cykli sekularnych”, które pokazują, że społeczeństwa regularnie przechodzą przez fazy wzrostu, przeciążenia zasobowego, kryzysu i przemocy z klimatem jako jednym z głównych inicjatorów tej dynamiki.

XXI wiek: klimat puka do drzwi

Dziś żyjemy w epoce, w której klimat znów zaczyna pisać historię. Ale tym razem szybciej, gwałtowniej, globalnie. ONZ szacuje, że do połowy XXI wieku nawet 200 milionów ludzi może zostać zmuszonych do migracji z powodów klimatycznych. To więcej niż w wyniku jakiejkolwiek wojny w dziejach.

Gdzie to już się dzieje? Sahel pustynnieje, a pasterze i rolnicy wchodzą w konflikt o malejące zasoby wody. Delta Mekongu i Bangladesz powoli zalewane są przez morze — ludzie uciekają do miast, gdzie nie ma pracy, bezpieczeństwa ani zasobów. W Pakistanie katastrofalne powodzie co roku niszczą całe prowincje. W Syrii między 2006 a 2010 rokiem wystąpiła najdłuższa i najbardziej dotkliwa susza w nowoczesnych dziejach tego kraju. 1,5 miliona ludzi opuściło wioski i przeniosło się do miast, powodując wzrost napięć społecznych, bezrobocia i niezadowolenia. Te napięcia były jednym z zapalników rewolty, która przekształciła się w wojnę domową. Podobnie jest w innych krajach Bliskiego Wschodu, Azji i Afryki.

Migracje wywołane przez zmiany klimatu stają się wyzwaniem nie tylko humanitarnym, ale politycznym. Wzrost napływu migrantów często staje się paliwem dla radykalnych ruchów politycznych, narracji ksenofobicznych i militaryzacji granic. Wewnętrzne napięcia w krajach docelowych mogą prowadzić do destabilizacji demokracji. Coraz częściej konflikty nie toczą się już o ideologie, religie czy terytorium, ale o wodę, ziemię i prawo do życia w bezpiecznym klimacie.

Mapa migracji XXI wieku nie będzie wyznaczana przez wojny, ale przez termometry i mapy opadów. Zmiana klimatu może oznaczać zmianę geografii samego człowieczeństwa — tego, gdzie jeszcze da się żyć, a gdzie już nie.

Historia daje nam lekcję: klimat nie przebacza braku wyobraźni. Przemiany cywilizacyjne nie muszą być wynikiem wojen czy ideologii. Często są wynikiem temperatury i wilgotności gleby. Jeśli nie zrozumiemy tej dynamiki, znajdziemy się w roli tych cywilizacji, które nie zareagowały na czas. Tych, które patrzyły na niebo i nie rozumiały, że to nie Bóg je opuszcza, tylko fizyczne warunki otoczenia się zmieniają.

Zostań Patronem Mirosława Minieszewskiego

Garść zebranych na szybko faktów

Wzorzec:
Zmiany klimatu → niedobór zasobów → migracje → konflikt → upadek systemów

Badacze tacy jak Thomas Homer-Dixon czy Peter Turchin proponują inny model:
Zmienność klimatyczna → spadek zasobów → konflikty społeczne → rozpad instytucji.

Migracja klimatyczna to typ uchodźstwa: nie jest (jeszcze) objęta Konwencją Genewską. Migranci klimatyczni to nie zawsze ofiary wojen — często to rolnicy, którzy nie mogą już żyć z ziemi, albo społeczności wypierane przez pustynnienie. Presja migracyjna często polaryzuje politykę w krajach docelowych. Dochodzi do wzmocnienia narracji ksenofobicznych, militaryzacji granic, wzrostu poparcia dla radykalnych ruchów politycznych. Kryzys klimatyczny działa jak akcelerator procesów społecznych — przyspiesza, pogłębia, destabilizuje.

Skala migracji klimatycznej

  • Według raportu Banku Światowego „Groundswell” z 2021 roku, do 2050 r. nawet 216 mln osób może zostać zmuszonych do migracji wewnątrzkrajowej z powodów klimatycznych.

  • Szacunki: 200 mln osób już planuje migrację jako formę adaptacji do zmian klimatu.

  • Część ekstremalnie pesymistyczna: nawet do 1,2 mld migracji klimatycznych możliwych do 2050 r.

  • Według IDMC, na koniec 2023 r. 7,7 mln osób było wewnętrznie przesiedlonych głównie z powodu katastrof klimatycznych (tsunami, powodzie, susze).

  • Na koniec 2024 r. liczba wewnętrznie przesiedlonych wzrosła do 83,4 mln, z czego 9,8 mln z powodu klęsk żywiołowych.

  • Do 2070 r. aż 3,5 mld ludzi może żyć w strefach, które staną się zbyt gorące do normalnego życia.

  • Do 2100 r. ponad 410 mln osób może zostać przesiedlonych tylko z powodu podnoszenia się poziomu morza.

  • W rejonach opanowanych przez uchodźców klimatycznych sięga się po ksenofobiczne narracje, wzrasta presja na granice i radykalne ruchy polityczne.

  • Zmiany klimatyczne są uznawane za „czynnik mnożnik zagrożeń” przez służby wywiadowcze — nasilają ekstremalne zjawiska pogodowe, migracje i napięcia społeczne.

To nie są abstrakcyjne wizje: to rzeczywistość. Nieważne, czy klimat się zmienia przez nas, czy sam z siebie — takie są i będą fakty.

Od kiedy o tym było wiadomo?

  1. W 1941 r. amerykański geograf Ellsworth Huntington pisał o wpływie klimatu na rozwój i upadek cywilizacji, ale jego prace zostały uznane za deterministyczne i z czasem zapomniane.

  2. 1965 — pierwszy oficjalny raport doradczy dla prezydenta USA Lyndona Johnsona mówi, że spalanie paliw kopalnych prowadzi do wzrostu CO2 i może wpłynąć na klimat.

  3. 1972 — raport „The Limits to Growth”, gdzie Klub Rzymski przestrzega, że jeśli obecne trendy się utrzymają, dojdzie do załamania systemów społecznych, ekologicznych i ekonomicznych w ciągu stulecia. W tle: presja na zasoby, przeludnienie, zmiany klimatyczne.

  4. W 1994 roku brytyjski klimatolog Sir John Houghton ostrzegał, że skutki zmian klimatu mogą wywołać kryzysy społeczne i polityczne.

  5. W 1999 roku Thomas Homer-Dixon publikuje „Environment, Scarcity, and Violence”, w którym wprost pisze o konfliktach i migracjach jako konsekwencjach degradacji środowiska i zmiany klimatu.

  6. Raporty IPCC z 2001 i 2007 roku coraz silniej akcentują, że zmiany klimatu mogą destabilizować całe regiony — w szczególności Afrykę i Azję Południową.

  7. W 2003 roku Pentagon zleca raport, który przewiduje: „Zmiana klimatu może prowadzić do upadku państw, migracji milionów ludzi i konfliktów o wodę i żywność” (raport nie został wtedy uznany przez Biały Dom).

  8. 2006 — raport Nicholasa Sterna dla rządu Wielkiej Brytanii mówi wprost: „Niepodjęcie działań na rzecz klimatu grozi masowymi migracjami i konfliktami społecznymi”. Stern porównuje możliwe skutki do tych wywołanych wojnami światowymi.

  9. Raport IPCC z 2014 roku mówi jednoznacznie: „Zmiany klimatu zwiększają ryzyko przemocy, migracji i konfliktów zbrojnych — zwłaszcza w państwach słabych instytucjonalnie”.

2015–2022 — fala publikacji naukowych wskazuje bezpośrednie związki między zmianami klimatu a: 1) wojną w Syrii, 2) migracjami z Sahelu, 3) wzrostem przemocy etnicznej w Afryce Subsaharyjskiej.

Od końca lat 80. naukowcy ostrzegali przed tym, co dziś się dzieje z migracjami, z konfliktami, z katastrofami humanitarnymi. Od lat 2000. istniały modele i symulacje, które niemal dokładnie przewidywały zjawiska, których jesteśmy świadkami. Od 2010 roku wiadomo było bez wątpliwości, że zmiany klimatu oznaczają nie tylko katastrofę ekologiczną, ale też kryzys polityczny, demograficzny i cywilizacyjny.

To, co dziś widzimy, nie jest zaskoczeniem. Jest realizacją ostrzeżeń, które były wypowiadane od dekad, ale nikt tego nie słuchał i nie traktował poważnie. Ekologów uciszano. Niewygodne dla polityków i biznesu raporty zamykano w bańkach informacyjnych. Dyskredytowano, ośmieszano i zaszczuwano tych, którzy przestrzegali przed tym wszystkim od lat.

Czym się wtedy zajmowali politycy i biznes? Bogaceniem się i umacnianiem swoich pozycji. Jak z tej perspektywy jawią się nasze polsko-polskie wojenki? W tym czasie Polska zaczęła pustynnieć i doświadczać okresowych powodzi błyskawicznych. W najbliższych latach polskie rolnictwo czeka katastrofa.

Ja żyję w regionie przyrodniczo-rolniczym — widzę galopujące i przerażające zmiany za oknem. W mieście tego tak nie widać. Kraje śródziemnomorskie już tego lata stają się miejscami, gdzie z uwagi na upały ciężko nie tylko funkcjonować, ale i przeżyć. Mamy już, na razie nieopisywane i ignorowane w głównym ścieku medialnym, migracje klimatyczne wewnątrz Unii Europejskiej — bogaci przeprowadzają się na północ, na razie częściowo tylko okresowo. Biedni i starsi nie dadzą sobie niedługo z tym rady.

Tymczasem polskie rządy (podobnie jak wszystkie inne na świecie), nieważne czy liberalne, czy faszystowskie, zapowiadają pogłębienie tych wszystkich procesów. Eksploatacja, konsumpcja, dewastacja. Każdy postulat samoograniczenia się w eksploatacji i niszczeniu świata jest traktowany jako atak na ekonomiczne przywileje Polaków (oraz obywateli innych krajów dobrobytu). Z ekonomicznego z kolei punktu widzenia od dawna wiadomo, że wzrost gospodarczy nie jest już wskaźnikiem, który decyduje o jakości życia i o rozwoju cywilizacji. Wręcz przeciwnie. Kto jednak jest w stanie przyznać publicznie, że jedyną szansą jest ekonomiczny dewzrost. I to nie tylko dla Polski, ale niestety dla całego świata.

Tylko że ograniczenie konsumpcji i produkcji wywoła reakcję zwrotną w postaci konfliktów o zachowanie przywilejów i stylu życia opartego na konsumpcji. A są jeszcze w kolejce ci, którzy nigdy nie załapali się na dobrobyt w modelu dwudziestowiecznym, a bardzo do niego aspirują.

Chociaż napisałem to, co jest i tak powszechnie wiadome i każdy ma dostęp do tej wiedzy, zdaję sobie sprawę z tego, że tego typu informacja dotrze do wąskiego grona moich znajomych i jutro już zostanie zapomniana w nawałnicy internetowych informacji. Nie będzie żadnej debaty, żadnych postulatów, żadnej zmiany stylu życia, żadnej refleksji. Ja sam, tak samo jak Wy, muszę wrócić do trudnej codzienności życia pełnego konieczności egzystencjalnych i ekonomicznych.

Nie czekajmy na wojnę, ona już trwa. Nie oczekujmy zmian trudnych i przerażających — uczestniczymy w nich od lat. To się tli od dawna. Jesteśmy współtwórcami i współuczestnikami pełzającej katastrofy. Po prostu pewnego dnia obudzimy się rano, a za oknem będzie bardzo wyraźnie widoczny koniec. Z gniazdek nie popłynie prąd, z kranu nie poleci woda, z bankomatu nie wyjdą pieniądze, w sklepach nie będzie żywności, z dystrybutorów nie pocieknie paliwo, nie będzie gdzie zadzwonić po pomoc, bo nawet gdyby telefony działały, nikt nie odbierze.

Sceptycznym polecam samodzielną analizę następujących pozycji:

  1. Geoffrey Parker, „Globalny kryzys. Wojna, zmiany klimatu i katastrofa w XVII wieku”, tłum. M. Budzińska, Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego, 2016.

  2. Jared Diamond, „Upadek. Dlaczego niektóre społeczeństwa przetrwały, a inne zginęły”, tłum. S. Szymański, Wydawnictwo Rebis, 2007.

  3. Peter Turchin, „Secular Cycles”, Princeton University Press, 2009.

  4. Thomas Homer-Dixon, Environment, Scarcity, and Violence, Princeton University Press, 1999.

  5. Harald Welzer, „Wojny klimatyczne. Za co będziemy zabijać w XXI wieku”, tłum. M. Sutowski, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, 2010.

  6. Bank Światowy: „Groundswell: Acting on Internal Climate Migration”, World Bank, 2021.

  7. IDMC (Internal Displacement Monitoring Centre): „Global Report on Internal Displacement”, 2024.

  8. Nature Human Behaviour, „Climate migration is already happening — we must act now”, 2024.

  9. The Guardian, „Sea level rise will displace 410 million people by 2100, study finds”, maj 2025.

  10. Wired Magazine, „The Climate-Driven Diaspora Is Here”, 2024.

  11. Ubilava, David, „ENSO and Conflict: Evidence from Africa”, 2023.

  12. FAO & WFP (ONZ): „Hunger Hotspots – Early Warnings Report”, 2024–2025.

  13. Weiss, H. et al., „The Genesis and Collapse of Third Millennium North Mesopotamian Civilization”, Science, 1993 (dot. suszy ~2200 p.n.e. i upadku kultury akadyjskiej).

  14. Yancheva et al., „Influence of the Intertropical Convergence Zone on the East Asian monsoon”, Nature, 2007 (dot. upadku cywilizacji doliny Indusu – Harappa).

  15. Zhang, D. D. et al., „Global climate change, war, and population decline in recent human history”, PNAS, 2007.

Kliknij w baner i postaw autorowi kawę

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *