Subskrybuj

Czaban robi raban od czterech lat

5 minutes
151

Dokładnie cztery lata temu rozpoczęła się rabanowa przygoda, która trwa do dziś.
Rozpocząłem od reportażu o Grześku – mieszkańcu podlaskiej wsi, który już jako dorosły zaczął grać na perkusji.

Dlaczego, pracując wówczas w TVN24, wszedłem ze swoim kanałem do social mediów, uzbrojony tylko w telefon komórkowy? Przez wiele lat to właśnie w tej stacji przygotowywałem reportaże do programów takich jak „Blisko ludzi” czy „Czarno na białym”. W pewnym momencie zostałem jednak od tego odcięty. W stacji już tylko „lajfowałem”, czyli relacjonowałem na żywo różne wydarzenia.
Bardzo brakowało mi pracy nad reportażami. Dla mnie to była też pasja.
Żeby móc ją realizować, wyprosiłem w stacji zgodę na otwarcie rabanowego kanału. Żeby nie być konkurencją dla mojego pracodawcy, mogłem realizować tu jedynie tematy „lajtowe” – czyli o ludziach z pasją, o bliskiej mi muzyce czy przyrodzie.
Tak się złożyło, że reportaż o historii Grześka zakwalifikował się do ścisłego finału festiwalu organizowanego przez Muzeum Kinematografii w Łodzi (były tam też dwa reportaże wyprodukowane przez TVN24). Dało mi to dodatkową motywację. Wiedziałem, że nawet pracując zwykłym telefonem komórkowym, na używanym laptopie mogę opowiadać o otaczającym mnie świecie.

Kolejne tematy przynosiło życie. I to nie tylko te, które miały być lekkie, łatwe i przyjemne. Tak było z wyborami na Białorusi w roku 2020.
Zaangażowałem się wówczas we wsparcie białoruskiej opozycji. Kolejny reportaż był o sytuacji za naszą wschodnią granicą. 

Zorganizowałem też koncert na rzecz wolnej Białorusi. Na żywo był transmitowany nie tylko u mnie, ale również w telewizji Biełsat czy na stronie gazeta.pl.

A później zaczął się kryzys humanitarny i migracyjny na pograniczu.
Udusiłbym się, gdybym został pozbawiony zupełnie możliwości informowania o tym, co tu się dzieje. Od początku wiedziałem, jak wygląda przygraniczna rzeczywistość – nie tylko dlatego, że od urodzenia mieszkam na Podlasiu. Wiedzę czerpałem również od wielu uchodźców i migrantów, którzy bezpośrednio z lasu prosili mnie o pomoc. Tak to się zaczynało.
Dlatego, gdy tematy z pogranicza nie trafiały na antenę, wykorzystywałem mój kanał i social media do informowania o zbrodni, która nadal ma tu miejsce.

Po roku od wydarzeń w Usnarzu Górnym nasze drogi – moje i stacji – rozeszły się.
Póki mogłem, nadal informowałem, nagrywałem, montowałem, publikowałem.

Przez ponad rok od powstania kanału nie miałem żadnego wsparcia. Później odnalazła mnie Basia z Patronite. Pojawiali się pojedynczy Patroni (niektórzy z nich wytrwali ze mną do dziś). Grono wspierających stale się powiększało. Pół roku później wsparcie było już chyba na takim poziomie, że nie musiałem dokładać do paliwa, mogłem dokupić jakieś urządzenie przydatne do produkcji telewizyjnej.

Doszła również – ze wsparciem technicznym – Fundacja Wolno Nam.
Później, z dostępem do bazy muzycznej, którą wykorzystuję w moich produkcjach, pomogło mi Studio SOHO.
Pojawiła się też Fundacja Technologia dla Ludzi – to dzięki niej powstają niesamowicie dokładne napisy w różnych językach do reportaży na kanale YT.

Zawsze też mogę liczyć na Stowarzyszenie Ku Dobrej Nadziei.
Od początku jest ze mną Joanna Klimowicz. To ona jako pierwsza ogląda moje materiały i doradza mi, pełniąc rolę wydawcy. I robi to społecznie. Do tego pisze artykuły na stronę – tak jak Gosia Rycharska, Mirek Miniszewski (o, z Mirkiem, ile programów zrobiliśmy!!!).
Do naszej ekipy dołączyli też Ewa Dymek, Agata Kluczewska, Kamil Syller i Krzysiek Boczek.
Ewa, jako ekspertka, właśnie próbuje pozyskać grant na naszą redakcję. Jeśli się uda – będzie tu znacznie więcej różnorodnych, wartościowych i profesjonalnie przygotowanych treści.

Wciąż ze wzruszeniem kłaniam się moim Patronkom i Patronom – w tym śp. Piotrowi Nagłowskiemu, który jest honorowym Patronem mojej redakcji.
To są wspaniali ludzie. Wielu z nich dołączyło do pomocowych działań na pograniczu. Na wielu mogę liczyć o każdej porze.
To dzięki Wam nadal mogę poświęcać się pracy dziennikarskiej. Już czwarty rok.

Dla mnie – jako dziennikarza – zawodowo są to najważniejsze lata.
Nikt nie wpływa na dobór podejmowanych przeze mnie tematów. Sam o tym decyduję, niezależnie od panujących w sieci trendów, od tego, co aktualnie „grzeje” społeczeństwo. To jest wielkie szczęście, które – nawet jeśli kiedyś miałoby się skończyć – trwale zapisze się w tym, co udało mi się dzięki temu zrobić.

W sumie to nam wspólnie się udało!

Dziękuję za to Wam – moim Patronom.
Dziękuję też Widzom, Czytelnikom i całej, wspierającej mnie bezinteresownie ekipie!!!
Dziękuję też Wojtkowi Herbrederowi za wymyślenie nazwy kanału!!!
Dziękuję Wam wszystkim za zaufanie!

Jeśli uważasz, że to, co robię jest ważne, kliknij w baner i dołącz do grona moich Patronek i Patronów.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *