Subskrybuj

Boją się, że zostaną zabici przez uzbrojonych rasistów

4 minutes
908

🟥 Afrykanie z ośrodka w Czerwonym Borze, zaatakowani w drodze do sklepu trzy dni temu, zostali przeniesieni do innego ośrodka – dla swojego bezpieczeństwa.

Wyjaśnijmy, co się właściwie stało.

W czwartek, 03.04, około godziny 15:00, pięciu podopiecznych z otwartego ośrodka dla uchodźców w Czerwonym Borze udało się do sklepu spożywczego. Najbliższy sklep znajduje się w odległości około dwóch godzin drogi pieszo. Kiedy przechodzili przez jezdnię, zauważyli samochód osobowy, w którym znajdowały się cztery osoby. Samochód zatrzymał się, zamaskowani mężczyźni wysiedli i ruszyli w ich stronę.

Mężczyźni byli uzbrojeni w bejsbole i metalową pałkę. Uchodźcy powiedzieli do nich „dzień dobry”, ale nie otrzymali żadnej odpowiedzi. Zamiast tego jeden z napastników zamachnął się metalowym prętem, celując w głowę stojącego z przodu Afrykanina. Uchodźca zasłonił się ręką – został uderzony w nadgarstek, a następnie ponownie w kręgosłup. Wystraszeni obcokrajowcy zaczęli uciekać, gonieni przez napastników.

Administracja ośrodka, prowadzonego przez Urząd do Spraw Cudzoziemców, nie jest w stanie zapewnić swoim podopiecznym bezpieczeństwa w inny sposób niż poprzez przeniesienie ich do bezpieczniejszego miejsca.

Po napaści radzono ofiarom, by w podobnych sytuacjach wzywały numer alarmowy 112, jednak – zgodnie z zebranymi przeze mnie informacjami – ośrodek sam nie zawiadomił policji. W wyniku doświadczonej napaści Afrykanie napisali oświadczenie – publikowałam je 04.04.

Wczoraj spotkałam się z niektórymi z przeniesionych. Rozmawiałam z mężczyzną, który został pobity metalowym prętem – pokazywał mi obrażenia. Rozmawiałam także z naszymi podopiecznymi, czyli osobami, które złożyły wnioski o ochronę na regularnym przejściu granicznym w Terespolu. Wszyscy są wystraszeni i przerażeni wizją, że mogliby zostać znów odesłani do Czerwonego Boru.

Każda z tych osób przeżyła piekło w swoim kraju i w drodze po bezpieczeństwo. Są wśród nich ofiary przemocy, prześladowań, tortur i wojny. Każdy z nich ma silne powody, żeby być w procedurze uchodźczej i czeka na decyzję Urzędu ds. Cudzoziemców w sprawie udzielenia im ochrony. Tak silnie doświadczone i straumatyzowane osoby, zamiast dochodzić do siebie w bezpiecznym europejskim kraju, boją się dziś o swoje życie. Boją się, że zostaną zabici przez uzbrojonych rasistów.

Ich strach jest uzasadniony.
Dziś pod ośrodkiem w Czerwonym Borze odbył się „spacer obywatelski” – przyszło około 150 osób, mieszkańców pobliskich miejscowości przeciwnych uchodźcom. Niektórzy przyszli całymi rodzinami.

Służby zareagowały na ten marsz i zgromadzeni oddalili się spod budynków ośrodka. Wiadomo jednak, że część uczestników nadal przebywa w pobliżu – najprawdopodobniej czekając, aż policja odjedzie.

Kilkunastu Afrykanów zostało przeniesionych, ale w ośrodku przebywa nadal ponad setka podopiecznych – Czeczenów, Tadżyków, Afgańczyków i przedstawicieli innych narodowości. Są tam mężczyźni, kobiety i dzieci. Te osoby, mimo że nie mają aż tak ciemnej karnacji, także bardzo się boją.

Ta sytuacja nie wzięła się znikąd.
Nieustanne szczucie na uchodźców i migrantów, prowadzone przez lata przez poprzedni rząd i podtrzymywane z zaskakującą siłą przez nową władzę, daje przestrzeń nie tylko do mowy nienawiści i pogłębiania się ksenofobicznych postaw.

Słowa prowadzą do czynów. Do ataków w biały dzień bejsbolami i metalowymi prętami na człowieka, który idzie kupić jedzenie. Tylko dlatego, że ma inny kolor skóry.

Doceń pracę autorki i postaw jej wirtualną kawę. Kliknij w grafikę i przenieś się do Suppi.
Redakcję "Czaban Robi Raban" wspierają Patronki i Patroni. Dołącz do tego grona i kliknij w grafikę.
Komentarze:
  1. Mieszkańcy się boją, nikt im nic nie powiedział, widzą co dzieje się na zachodzie. Sytuacja wynika z strachu, niepokoju. Łatwo przypiąć komuś łatkę rasisty.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *