173 filmy na YouTube w ciągu roku. Jak to się stało?
🟥 173 filmy przesłane na YT. W rok.
Jak to się stało?
Do zdecydowanej większości moich publikacji muszę:
- przygotować się merytorycznie, sprzętowo,
- dojechać,
- nagrać (najczęściej na trzy kamery),
- zadbać o dźwięk,
- zmontować,
- opisać,
- przygotować grafikę,
- skonsultować się z Joanną Klimowicz – moją społeczną wydawczynią, czasami z prawnikiem.
Do programów na żywo, poza łączeniem się z rozmówcą, przygotowuję dodatkowo zdjęcia, wideo, grafiki, podpisy, „paski” itp.
Koszty produkcji to:
- paliwo na dojazdy, czasami naprawa auta (w ubiegłym roku tylko jedna wizyta u mechanika kosztowała mnie kilka tys. zł),
- opłacenie programów do montażu i nadawania na żywo (miesięcznie – w zależności od kursu dolara – to niecałe 400 zł miesięcznie),
- opłata za szybszy Internet niezbędny do przeprowadzenia programu na żywo (74 zł za miesiąc),
- konserwacja sprzętu fotograficznego w serwisie (ceny dokładnie nie pamiętam),
- zakup kart pamięci do aparatu, nowych mikrofonów, bo starsze po kilku latach pracy zakończyły swój żywot, akcesoriów (+/- 2 tys. zł),
- rok wcześniej zakup dwóch używanych aparatów, nowych obiektywów, statywów do kamer, świateł i statywów do nich, toreb na sprzęt, plecaka, niezbędnych akcesoriów, kamery do transmisji na żywo (wszystko kosztowało ponad 20 tys. zł),
- mój czas pracy:
- niezliczone godziny poświęcone na przygotowanie publikacji (jedna rozmowa to co najmniej jeden dzień zdjęciowy przeznaczony na jej nagranie, czasami dochodzi dodatkowy dzień na same ujęcia związane z tematem, co najmniej dwa dni montażu po kilkanaście godzin dziennie, kolejny dzień na sprawdzenie, naniesienie poprawek, konsultacje z Joanną Klimowicz; w przypadku bardziej wymagających reportaży czas przygotowania znacznie się wydłuża),
- dodatkowa edycja i przygotowanie rozmów w wersjach przystosowanych do publikowania na platformach podcastowych, oddzielny dzień na przygotowanie samych rolek (na to wciąż znajduję za mało czasu),
- dokumentacja tematu, weryfikowanie informacji, przygotowanie publikacji tekstowych i graficznych w social mediach, na redakcyjnej stronie, kontakt z Widzami, Czytelnikami, mediami i dziennikarzami, którzy proszą o informacje i wywiady w sprawie granicy.
Po drodze są jeszcze inne wydatki i inne zadania, ale te główne wymieniłem.
Skąd na to wszystko mam pieniądze?
Przede wszystkim od moich Patronek i Patronów na Patronite.pl. Dzięki nim mogę przewidzieć, jak w najbliższym czasie będzie wyglądał mój budżet i co w jego ramach mogę przygotować. W tym momencie średnia miesięczna pensja to niecałe 7 tys. zł pomniejszone o prowizję Patronite – 6,5% i kolejne prowizje tzw. operatorów płatności, którzy przesyłają wpłaty Patronów bezpośrednio do mnie.
Czasami też wpadnie jakaś kawa na Suppi lub buycoffee.to – w granicach 1 tys. zł miesięcznie +/-.
Z kolei na zakup konkretnego sprzętu filmowego mogłem sobie pozwolić po otrzymaniu nagrody od Polcul Foundation – 15 tys. zł.
Też w tym roku wspólnie z Małgorzatą Rycharską udało się zrealizować projekt – cykl sześciu debat z mieszkańcami pogranicza i w sumie dziesięć materiałów wideo, „postawienie” redakcyjnej strony internetowej, na którą otrzymaliśmy dofinansowanie od Journalismfund Europe. Gosia będzie miała dokładne dane, bo to dzięki niej udało się dopiąć całą dokumentację i księgowość. W moim przypadku było to około 10 tys. zł. Oczywiście, oddzielna pula z projektu dotyczyła wynagrodzenia Gosi (była to podobna kwota) i innych opłat (np. wynagrodzenie dla informatyka za zbudowanie strony, materiały promocyjne itp.).
W czasie nagonki – nie tylko medialnej – na mnie wszystkie moje finanse były sprawdzane przez mój bank. Mogę się tylko domyślać, kto za tym stał. Żadnych blokad, uwag nie było.
Projekt zrealizowany z Gosią też został sprawdzony i zatwierdzony przez grantodawcę.
Muzykę do moich produkcji otrzymuję bezpłatnie w ramach wsparcia od SOHO Film & Multimedia.
Tak to wszystko teraz spisałem z pamięci. Starałem się podać te dane w miarę precyzyjnie. Jeżeli czegoś nie byłem pewien, zaznaczyłem to w opisie.
Pod koniec roku 2023 mogłem skorzystać z propozycji przejścia do TVP. Ci, którzy budowali nową jakość w stacji przejętej od poprzedników, docenili mój warsztat, umiejętności, doświadczenie. Oczywiście to było miłe, ale podziękowałem za propozycję. Bardzo cenię niezależność, którą daje mi prowadzenie własnej redakcji. Tak na pełnym gazie robię to już trzeci rok.
Wiem, że główny temat, którym nieprzerwanie zajmuję się od 2021 roku, nie jest popularny medialnie, nie klika się, za to dostarcza mi wielu wrogów, nieprzyjemności. No, generalnie nie jest to bułka z masłem.
Nie wiem, na ile starczy mi pary. Możliwe, że głowa, ciało powiedzą kiedyś „dość”. Na razie za głośno o tym nie mówią.
Wielu prorokowało, że zostanę tu – przy granicy tylko na chwilę, bo uznawali, że poświęciłem się tej sprawie głównie po to, żeby „zrobić karierę na plecach uchodźców”.
Przypomnę, że wcześniej pracowałem przez 13 lat w największej informacyjnej stacji w Polsce. Miałem etat, dobrą umowę, godne pieniądze i pod korek tematów „do robienia kariery”, jednak nie tych o granicy. A jeżeli już, to rzadko.
Tak się jednak składa, że mieszkam tu, gdzie trwa największy kryzys humanitarny, jaki wydarzył się za mojego życia w naszym kraju. W moich rodzinnych stronach, przy domu, w którym mieszkałem przez 17 lat, na polu, które uprawiali moi rodzice (byli nauczycielami, ale mieli też rolną działkę) znajdowałem ślady po całych rodzinach z małymi dziećmi. Spotykałem też ludzi – migrantów i uchodźców. Nie mogłem przejść obok tego obojętnie, wyjechać, zapomnieć.
OK. Teraz patrzę na to, co napisałem powyżej, i muszę przyznać, że sam jestem zaskoczony, jak „uruchomiła” mnie do tego statystyka, którą podsunął mi YT.
Nie zanudzam dłużej.
Wszystkim Wam – Patronom, Widzom, Czytelnikom – serdecznie dziękuję.
Dziękuję, że trwacie przy mnie, obdarzacie zaufaniem, konstruktywnymi uwagami, dobrym słowem.
Ściskam!
Cześć!
🔷 Jeżeli uważasz, że to, co robię, jest ważne, możesz dołączyć do grona moich Patronów – kliknij tu.
🔷 Stawiając mi kawę, stawiasz na niezależne dziennikarstwo.