Zadośćuczynienia za niesłuszne zatrzymanie i popisy brutalności. Aktywiści i migranci wygrywają w sądach
🟧 Kolejne sprawy zakończyły się właśnie wyrokami o przyznaniu zadośćuczynienia za niezgodne z prawem działania służb na pograniczu polsko-białoruskim.
W tym tygodniu sprawiedliwości – z zapowiedzią konkretnej gratyfikacji finansowej – doczekali się trzej cudzoziemcy, wyrzuceni przez SG nocą do lasu, a wcześniej – tłumacz i aktywista Jakub Sypiański, którego żołnierze WOT próbowali siłą wywlec z auta.
Trzeba zaznaczyć, że wyroki w pierwszej instancji opiewają na kwoty niższe niż domagali się ludzie dotknięci brutalnością mundurowych, jednak w uzasadnieniach orzeczeń mocno wybrzmiewa konieczność rekompensaty państwa za krzywdy.
Czy te wyroki przemówią do wyobraźni funkcjonariuszy i sprawią, że powstrzymają się oni od nadużywania uprawnień, stosowania przemocy i wyżywania się na słabszych, zależnych cywilach? Nie mamy niestety złudzeń.
Noc w puszczy
17 lipca Sąd Okręgowy w Białymstoku ogłosił wyrok w sprawie trzech obywateli Afganistanu, którzy na początku kryzysu humanitarnego, latem 2021 roku, po przekroczeniu granicy z Białorusi do Polski przeżyli koszmar wywózek. Straż Graniczna wyrzuciła ich nocą nocą pod granicę, do rezerwatu ścisłego Puszczy Białowieskiej. Po wieloletniej prawnej batalii Sąd Okręgowy w Białymstoku przyznał im po 5 tys. zł zadośćuczynienia (choć domagali się po 80 tys. zł).
Było tak: 29 sierpnia 2021 Afgańczycy po przejściu granicy spotkali patrol SG i poprosili o możliwość złożenia wniosków o ochronę międzynarodową. Prosili wyraźnie, mają świadka – osobę, która nawet nagrała to telefonem. Strażnicy udali, że nie słyszą, zabrali cudzoziemców do placówki SG w Narewce i o godz. 1 w nocy wywieźli na bagna w Puszczy Białowieskiej.
Noc z 29 na 30 sierpnia Hamidullah, Ahmad i Naqibullahu przetrwali, błąkając się, uciekając przed dzikimi zwierzętami, moknąc na deszczu. Temperatura spadła poniżej 10 stopni. Nie mieli śpiworów, jedzenia, nawet wody. Rano udało im się skontaktować z osobą, która poprzedniego dnia została ich pełnomocniczką.
Zmontowana błyskawicznie ekipa ratunkowa szukała ich przez kilkanaście godzin, towarzyszyła jej fotoreporterka Agnieszka Sadowska, prawnicy i poseł KO Franciszek Sterczewski. Na zagubionych uchodźców trafiła w okolicy wsi Teremiski.
W grupie znaleźli trzech Afgańczyków, ale także czterech Egipcjan, Libańczyka i Syryjczyka. Młodzi ludzie byli w kiepskim stanie: przerażeni, przemoczeni, wyziębieni i wycieńczeni. Niespełna 18-letni chłopak z urazem kości trząsł się, konieczne było wezwanie do niego pogotowia.
Na filmie, który nagrała Agnieszka Sadowska, Hamid stoi w przemoczonych, podartych spodniach i mówi, przełykając łzy:
„Jak na pewno wiecie, sytuacja w Afganistanie jest teraz bardzo zła. Jesteśmy ludźmi. Teraz Afganistan, a może jutro albo później inny kraj znajdzie się w takiej sytuacji.”
Należy się zadośćuczynienie za pushback
Tym razem cudzoziemcom udało się wejść w procedurę uchodźczą, ale trafili do okrytych złą sławą ośrodków strzeżonych. Hamid pisał do mnie z Wędrzyna o urągających ludzkiej godności warunkach, o krańcowym stłoczeniu, o strajku głodowym, który przerwali dlatego, że jeden z protestujących zasłabł. W końcu wypuszczeni, wyjechali z Polski czym prędzej, na zachodzie Europy szukając swojej szansy na lepsze życie.
Najpierw, w marcu 2022 roku Sąd Rejonowy w Hajnówce orzekł, że zatrzymanie cudzoziemców było nielegalne, niezasadne, nieprawidłowe i niehumanitarne. Naturalną konsekwencją tej decyzji była sprawa o zadośćuczynienie, które miało zrekompensować cierpienie, jakiego doznali.
Przed Sądem Okręgowym w Białymstoku prokuratura opowiadała się za niższą niż wnioskowana kwotą, a przedstawiciele SG przekonywali, że do zatrzymania w ogóle nie doszło (choć przecież nawet w toku przewodu sądowego pracownicy placówki nie przeczyli, że trzej wnioskodawcy u nich przebywali).
Uzasadniając wyrok uznający roszczenia cudzoziemców, sędzia Anna Hordyńska podkreśliła, że fakt zatrzymania nie podlega żadnej dyskusji.
W relacji Polskiej Agencji Prasowej sędzia uzasadniała wysokość przyznanego zadośćuczynienia:
„Ocena krzywdy doznanej w związku z pozbawieniem wolności i wysokość zadośćuczynienia jest trudna do skonkretyzowania w formie pieniężnej. Zadośćuczynienie ma funkcję kompensacyjną i zasądzona suma zadośćuczynienia nie ma na celu usunięcia szkody niemajątkowej, a ma stanowić rekompensatę dla pokrzywdzonego, która choć częściowo złagodzi jego cierpienia.
Jak to przyjmuje powszechna praktyka sądów, określając wysokość zadośćuczynienia, bierze się pod uwagę nie tylko czas trwania pozbawienia wolności, ale także stopień dolegliwości, z jaką się ono wiązało, przykrości przeżycia natury moralnej, z tego wynikające uczucie poddania się rygorom związanym ze stosowaniem procedury zatrzymania, jak również ewentualny ostracyzm środowiskowy i nieprzychylne reakcje po zwolnieniu.”
Sędzia podkreśliła też, że należy wziąć pod uwagę realia społeczne, takie jak zamożność mieszkańców i wartość pieniądza, aby „nie pozostało poczucie krzywdy zatrzymanego niesłusznie, ale i by orzeczenie nie było sposobem uzyskania nadmiernych korzyści finansowych”.
Według sądu kwota po 5 tys. zł jest „adekwatna za doznane krzywdy, biorąc pod uwagę czas trwania, warunki i przebieg zatrzymania”. Wyrok nie jest prawomocny.
Wygrał z WOT-em
Pod koniec czerwca tłumacz i aktywista Jakub Sypiański, który działał na pograniczu od początku kryzysu humanitarnego, ogłosił, że sukcesem zakończyła się jego batalia sądowa. Napisał w mediach społecznościowych:
„No to wygrałem z WOT-em. Sąd jasno: uprawnienia służb nadane tajnymi dekretami i nieznane obywatelom nie mogą być wiążące dla obywateli. To powinno być oczywiste, ale służby podczas procesu stawały na głowie, żeby nadać pozory legalności absurdalnemu nocnemu atakowi na mnie pod Michałowem w 2022 r. Trauma do końca życia, cieszę się, że dzisiaj wreszcie chociaż proces dobiegł końca”.
Dziękował reprezentującemu go mecenasowi Jarosławowi Jagurze współpracującemu z Helsińską Fundacją Praw Człowieka i samej fundacji – za wzięcie na siebie kosztów reprezentacji prawnej. „I dla mojej matczynej Grupy Granica, która tak wzorowo zaopiekowała się mną po zdarzeniu” – dodał.
Sprawę Jakuba rozpoznawał Sąd Okręgowy w Toruniu. 27 czerwca przyznał zadośćuczynienie za zatrzymanie przez żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej. Zdaniem sądu działanie wojskowych na podstawie niejawnych dokumentów nie może być uznane za legalne.
Jakub Sypiański wraz z innymi aktywistami Grupy Granica brał udział w akcjach niesienia pomocy humanitarnej na pograniczu polsko-białoruskim, a dzięki znajomości wielu języków obcych, w tym arabskiego, był niezastąpiony. W nocy z 25 na 26 listopada 2021 r. został w Nowej Woli pod Michałowem brutalnie zatrzymany przez umundurowanych funkcjonariuszy. Zajechali mu drogę, zmusili do zatrzymania samochodu, po czym zamaskowani żołnierze z długą bronią krzyczeli na niego i próbowali siłą, za nogę wywlec z auta. Okazało się, że to żołnierze WOT. Wojskowi mieli oskarżać tłumacza GG o przemyt ludzi, ale nigdy nie wszczęto przeciwko niemu postępowania karnego.
Helsińska Fundacja Praw Człowieka podkreśla w komunikacie, dlaczego zapadł ważny wyrok:
Sąd zauważył, że ustawa o SG przewiduje możliwość użycia wojska do pomocy SG, a wówczas żołnierze nabywają uprawnienia strażników granicznych, w tym do stosowania środków przymusu bezpośredniego, zatrzymania, legitymowania itp. O tym, że został wykorzystany ten tryb wiadomo jedynie z komunikatów prasowych MON, a postanowienie Prezydenta RP i odpowiednie decyzje Ministra Obrony Narodowej nigdy nie zostały opublikowane, ponieważ została im nadana klauzula tajności.
W wyroku sąd podkreślił, że prawo musi być dostępne dla obywatela, ponieważ ma on prawo wiedzieć jakie uprawnienia przysługują poszczególnym służbom i czy wobec tego musi się podporządkowywać ich działaniom. Wobec niejawności dokumentów obywatele nie wiedzą jaki jest rzeczywisty zakres uprawnień wojsk wysłanych do pomocy Straży Granicznej.
Mecenas Jarosław Jagura tłumaczy:
„Wyrok SO w Toruniu, to pierwsze orzeczenie, w którym zauważono problem legalności działania wojsk wysłanych na pogranicze polsko-białoruskie. Sytuacja, w której żołnierze nabywają uprawnienia do władczego działania względem osób cywilnych na podstawie niejawnych dokumentów jest nie do pogodzenia ze standardami demokratycznego państwa”.
Prawomocny wyrok po nalocie na bazę KIK
Zadośćuczynienie za niesłuszne zatrzymanie otrzymają także aktywiści i dziennikarze, których godzinami przetrzymywano w Punkcie Interwencji Kryzysowej Klubu Inteligencji Katolickiej. Sąd Apelacyjny w Warszawie w ostatnim czasie utrzymał w mocy wyrok sądu pierwszej instancji.
Nalot na punkt KIK na Podlasiu, będący bazą ratowników humanitarnych, miał miejsce 15 grudnia 2021 roku.
Wtargnęło do niego kilkudziesięciu uzbrojonych w broń długą policjantów. Przeszukiwali bazę i na około 14 godzin zatrzymali i przesłuchiwali dwóch wolontariuszy oraz dwoje dziennikarzy. Skonfiskowano wszystkie komputery, telefony i inny sprzęt elektroniczny. Zarekwirowano też całą dokumentację.
Przyczyną takich działań było bezpodstawne podejrzenie, że PIK może być bazą przemytniczą – przypomina HFPCz. I analizuje:
Prokuratura w czerwcu 2022 r. umorzyła postępowanie w sprawie, wskazując na brak danych uzasadniających możliwość popełnienia przestępstwa z art. 264 § 3 Kodeksu karnego (tj. organizowania nielegalnego przekraczania granicy).
Natomiast Sąd Rejonowy w Białymstoku 17 lutego 2023 r. orzekł, że zatrzymania czterech osób były nielegalne, niezasadne i nieprawidłowe.
W ustnym uzasadnieniu wyroku z 24 czerwca 2025 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie podkreślił, że zatrzymanie było niewątpliwie niesłuszne, a argumentacja pełnomocnika policji była bezpodstawna. Wyrok jest prawomocny.
Osoby zatrzymane reprezentował adwokat Artur Kula z Kancelarii KMA. Apelację sporządziła adwokat Anna Mazurczak.
HFPC wraz z Kolektywem Szpila zapewnia wsparcie prawne osobom zaangażowanym w udzielanie pomocy humanitarnej w związku z kryzysem humanitarnym na pograniczu polsko-białoruskim. Kilka takich istotnych spraw jest jeszcze „na biegu”. M.in. sprawa Piątki z Hajnówki, która została odroczona, a kolejna – być może ostatnia – rozprawa planowana jest na 2 września.